Recenzja D Rose 7 Boost

Amortyzacja jest dla mnie kluczowym aspektem przy wyborze butów do koszykówki. Od kiedy Adidas zaczął stosować piankę Boost w swoim obuwiu, moje zainteresowanie produktami niemieckiej marki zdecydowanie wzrosło. Opinie recenzentów głosiły, że Boost to nowa jakość w redukcji wstrząsów. Zachęcony tymi pochlebnymi opiniami, postanowiłem dać szansę, wchodzącemu wtedy na rynek modelowi D Rose 5.

Do czasu przesiadki na Rose 5, moim butem meczowym był Lebron X. Kto miał przyjemność używać tego modelu, wie że kombinacja systemów Zoom Air i Air Max daje nieporównywalną amortyzację. Niestety odbywa się to kosztem stabilności i czucia podłoża. Po wypróbowaniu 5 edycji butów Derricka Rose’a okazało się, że Adidasowi udało się  uzyskać w swoich butach podobny efekt, przy zachowaniu lepszej stabilizacji i kontaktu z boiskiem. Producent kontynuował tę tendencję przy okazji modelu D Rose 6, który ujrzał światło dzienne w 2015 roku.

img_0379

Ewolucja linii D Rose

Sezon 2016/2017 to kolejna edycja Rose’ów, tym razem oznaczona numerem 7. Czy Adidasowi udało się po raz kolejny dostarczyć but, mogący walczyć o palmę pierwszeństwa na koszykarskim rynku?

img_0373

 

Przy pierwszym kontakcie z butem (kolorystyka ‘Smoke Grey’), uwagę zwraca nietypowa cholewka z charakterystycznymi panelami bocznymi oraz masywnym plastikowym elementem znajdującym się z tyłu buta. Zastosowanie nieregularnych kształtów nadaje cholewce ‘organiczny’ charakter.

Oprócz wspomnianych elementów, cholewka wykonana jest siatki, którą Adidas nazywa ‘engineered mesh’. Materiał oferuje kompromis pomiędzy elastycznością, a wytrzymałością. W ofercie znajduje się również model w wersji Primeknit, który gwarantuje lepsze dopasowanie do stopy, kosztem zmniejszonej odporności na uszkodzenia.

W przeciwieństwie do poprzedników, cholewka jest jednoczęściowa i nie posiada klasycznego, wyodrębnionego języka. Sprawia to, że but jest nieco trudno założyć i trzeba posiłkować się rozluźnianiem sznurówek. Skoro już o sznurówkach mowa, to jest to w moim odczuciu najsłabszy element tego modelu. Sznurowadła są sztywne i mają tendencję do skręcania, co utrudnia poprawne zawiązanie.

Zwieńczeniem cholewki jest neoprenowy kołnierz, który dobrze otula kostkę i gwarantuje solidną ochronę. Zarówno kołnierz, jak i język są cieńsze niż w D Rose 6. Ta zmiana wyszła butom na dobre, ponieważ zapewnia lepsze dopasowanie do nogi.

img_0374

Amortyzację gwarantuje wspomniany wcześniej Boost, rozciągający się na całej długości buta. Pianka jest najgrubsza w tylnej części, a jej ilość stopniowo zmniejsza się ku przodowi.

Podeszwa jest wykonana z twardej gumy, podobnej do tej zastosowanej w poprzednich edycjach. Na pięcie znajduje się plastikowy element, mający poprawić stabilność.

Branding Adidasa jest dość subtelny. Oprócz dużego logo D Rose na języku, buty zostały ozdobione trzema paskami z przodu oraz małym logiem z tyłu. Nie zabrakło również standardowego podpisu Derricka, który tym razem znajduje się w tylnej części buta.

Jakość wykonania wszystkich elementów jest bardzo wysoka. Porządne szwy, klejenie oraz solidne materiały, powinny zapewnić wytrzymałość i trwałość przez długi czas.

img_0378

Buty są bardzo wygodne i dobrze przylegają zarówno do stopy, jak i do stawu skokowego. Poprzednie modele z Boostem miały trochę wolnego miejsca z przodu (pomiędzy palcami a przodem buta). Producentowi udało się wyeliminować tę przypadłość, co znacząco wpłynęło na komfort. Rose 7 nadają się do gry od pierwszego założenia. Podczas dwóch testowych treningów nie doznałem żadnych objawów typowych dla nowego obuwia, jak ucisk, obcieranie, czy niewygoda. Polecam Wam wybór stałego rozmiaru z Adidasa. W moim przypadku jest to niezmiennie 44. Jeśli przesiadacie się z butów Nike, sugeruję zejść pół rozmiaru niżej.

Podobnie jak w poprzednich latach, Boost rewelacyjnie spełnia swoją funkcję. Amortyzacja nie jest aż tak wydatna jak w 6-kach, co jednak nie jest wadą. Pianka wydaje się być nieco sztywniejsza, co wpłynęło na poprawę responsywności i wspominany wcześniej kontakt z podłożem. Może Derrick czuje się już pewnie po kontuzji i nie potrzebuje poduszki pod butem? Jeśli przesiadacie się z jakichkolwiek butów Nike poza Lebron X, gwarantuję, że Boost będzie dla Was nowym doznaniem.

img_0377

Trakcja również działa bez zarzutu. Moje kolano nie pozwala jeszcze na bardzo dynamiczne zwroty, ale buty spokojnie wytrzymywały zmianę kierunku i nagłe zatrzymania bez utraty przyczepności.

Reasumując, Adidas D Rose 7 Boost, to jeden z najlepszych butów, jakie miałem przyjemność testować. Oprócz drobnego problemu ze sznurówkami, nowe Rose’y nie posiadają słabych punktów i na pewno będą dobrze służyć przez długi czas. Warto w nie zainwestować, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że niektóre kolory są już solidnie przecenione. Ja za swoją parę zapłaciłem niecałe 50% początkowej ceny.

Jeśli również mieliście okazję sprawdzić ten model w akcji, zapraszam do dzielenia się opiniami w komentarzach.

3 comments

  1. Chcesz mieć buty idealne? Przełóż sznurówki z tych piątek na zdjęciu do 7 i masz buty które sie nie będą rozwiązywać. Ewentualnie wypierz ręsznie sznurówki w płynie zmiękczającym do prania ,ale najlepszy efekt dadzą płaskie sznurówki

    Like

    1. Dzięki za radę. Podwójne wiązanie właściwie rozwiązuje problem, ale może spróbuję z praniem. Sznurówki z piątek niestety nie bardzo pasują kolorystycznie 🙂

      Like

  2. Daj znać czy z praniem ci wyjdzie. bo mi wyszło przy innym modelu.
    Kolorystycznie faktycznie kiepsko,ale ja tam wole mieć dobrze zawiązane buty.
    chociaż mi się udało bo mam i 5 i 7 czarno czerwone więc te sznurówki pasują idealnie.
    Szare sznurówki mam płaskie z 5 innych,ale trzymam do szarych 7 na przyszłość
    generalnie ciężko jest kupić mocne płaskie sznurówki.Jak byś gdzieś znalazł to daj znać.

    Like

Leave a comment