Month: September 2016

NBA 2K17- spostrzeżenia

nba_2k17_legend_edition_cut_header_1-600x332

Seria NBA 2k towarzyszy mi od samego początku, a więc od 1999 roku i pierwszej gry wydanej na konsoli Sega Dreamcast. Był to absolutny przełom i nowa jakość w symulacji basketu. Od tego czasu, aż po dziś dzień, toczymy z bratem zacięte boje o rodzinną palmę pierwszeństwa.

Tydzień temu na rynku ukazała się najnowsza część serii- NBA 2k17. Jak co roku, skorzystałem z preordera i miałem okazję całkiem dobrze zapoznać się z grą. Swoje spostrzeżenia podzieliłem na dwie kategorie- plusy i minusy. Myślę, że w przypadku tej gry nie ma sensu pisać rozbudowanej recenzji- prawdziwy fan wirtualnej koszykówki i tak ją kupi, ponieważ brak jej jakiejkolwiek konkurencji.

Nie znaczy to, że gra jest zła. Wręcz przeciwnie- jest doskonała! Gdyby przedstawiał ją Tim Cook z firmy Apple, mógłby powiedzieć, że jest to najlepsza NBA 2k, jaką studio wypuściło do tej pory. Przejdźmy zatem do konkretów…

+ Grafika jest jeszcze lepsza niż w ubiegłym roku. Najbardziej rzuca się w oczy nowy system oświetlenia, który sprawia, że zarówno skóra zawodników, jak i parkiet wyglądają bardziej naturalnie. Twarze niektórych graczy zostały ponownie zeskanowane, przez co są jeszcze bardziej realistyczne.

+ Twórcy gry dodali mnóstwo animacji kontekstowych. Sytuacje takie jak przechwyt, walka o pozycję pod koszem, czy upadek po faulu, wyglądają autentycznie i cechują się dużą różnorodnością.

+ Gra jest szybsza i bardziej płynna niż poprzednia edycja. Animacje doskonale łączą się ze sobą, tworząc spektakl, do złudzenia przypominający prawdziwy mecz.

+ Nowy system dryblingu jest bardziej organiczny i nagradza prawdziwe umiejętności gracza. Zamiast stosowania ‘zapuszkowanych’ kombinacji z ubiegłego roku, teraz sami tworzymy zabójcze ruchy, wychylając prawą gałkę pada w odpowiednim kierunku.

2k Sports tchnęło nowe życie w komentarz. Eksperci, wspierający głównego komentatora, Kevina Harlana, zmieniają się z meczu na mecz. Do ekipy dołączyli m.in. Steve Smith, Brent Barry oraz David Aldridge, który zastąpił Doris Burke w sprawozdaniach z ławki i pomeczowych wywiadach. Komentarz jest bardziej urozmaicony i nie powinien się szybko znudzić.

+ Stylistyka oraz rozkład menu przeszły pozytywne zmiany. Jest czysto, przejrzyście i nowocześnie, czyli dokładnie tak, jak powinno być.

+ Wygląda na to, że twórcom udało się (wreszcie!) wyeliminować błąd znikających po meczu najlepszych akcji. Zdążyłem rozegrać kilkanaście meczów i jeszcze nie doświadczyłem tego przykrego zjawiska.

Główne tryby gry, a więc MyCareer, MyTeam, czy MyPark nie otrzymały poważnych usprawnień. Kariera wygląda bardzo podobnie do ubiegłego roku, z wyłączeniem scenek, wyreżyserowanych przez Spike’a Lee. Podobnie jest w karcianym MyTeam, gdzie najważniejszą zmianą są nowe kolory kart. Park nie zmienił się w ogóle i wygląda identycznie jak w 2k16.

Pomimo ogólnej poprawy grafiki, twarze niektórych zawodników wyglądają kiepsko i zdecydowanie odstają od reszty. Wystarczy popatrzeć na facjatę Jeremy’ego Lamba…

– Ciała pewnych graczy są nienaturalnie szczupłe. Szczególnie widać to po ramionach Stepha Curry’ego i Kevina Duranta. Obaj zawodnicy nie należą do kulturystów, ale z drugiej strony, nie mają też postury anorektycznych nastolatków.

kd

KD, zapraszamy na wirtualną siłownię.

– Skanowanie twarzy do gry w dalszym ciągu stanowi wyzwanie. Po raz pierwszy w historii, zdjęcia można wykonać telefonem. Jest to zdecydowany krok na przód w porównaniu z wykorzystaniem kamery do konsoli. Mimo tego, proces budowania wirtualnej twarzy jest upstrzony błędami, takimi jak podwójne oczy, czy usta. Do tej pory skanowałem się kilkanaście razy i ciągle nie jestem zadowolony z rezultatu w 100%.

face-scan

Raczej nie uda się za pierwszym razem…

Reasumując, pomimo pewnej stagnacji w rozwoju trybów gry, NBA 2k17 to zdecydowany krok naprzód w zakresie grafiki, grywalności i odwzorowania realiów koszykówki. Zdecydowanie polecam zakup i zapraszam do rywalizacji online- szukajcie mnie na PSN pod ID ‘marek-dab’. Połamania padów!

Ciało godne koszykarza- vol. 2

Muszę przyznać, że zainteresowanie poprzednim artykułem było większe, niż się spodziewałem. Okazało się, że moja przemiana wzbudziła wiele emocji, które objawiły się przede wszystkim rekordową liczbą odwiedzin, ale również dużą ilością komentarzy (zarówno na blogu, jak i na portalu GwiazdyBasketu.pl oraz Facebooku), a także pytań i uwag przesyłanych mailowo.

Nie opublikowałem swojej metamorfozy z próżności. Chciałem Wam pokazać, że prostym treningiem siłowym, zajmującym 80 minut w tygodniu, oraz konsekwentną dietą, można osiągnąć spektakularne rezultaty. Wiem, że niektórych z Was udało mi się zainspirować do działania w podobny sposób. Trzymam kciuki za Was wszystkich i mam nadzieję, że takich transformacji jak moja, będzie jak najwięcej.

Pomyślałem sobie, że warto odpowiedzieć na łamach bloga na pytania i uwagi, które pojawiały się najczęściej w odpowiedzi na artykuł. Oto one:

Od razu widać, że to nie ten sam koleś

Gwarantuję, że na wszystkich opublikowanych zdjęciach znajduję się ja, we własnej osobie. Przemiana pewnie jest na tyle duża, że może wydawać się nieprawdopodobna, natomiast jest jak najbardziej realna. Nie sprzedaję żadnych suplementów, ani innych produktów i nie mam powodów, żeby Was oszukiwać.

Ćwicz 3/5 razy w tygodniu, dorzuć do tego coś na kaptury, etc.

Głównym założeniem mojego programu treningowego (oraz zasadą, którą często kieruję się w życiu) było osiągnięcie maksymalnych rezultatów minimalnym nakładem czasu. Dlatego skupiłem się na najbardziej skutecznych ćwiczeniach na daną grupę mięśniową i skondensowałem je wszystkie w jednym dniu. Pewnie miałbym więcej energii na poszczególne ćwiczenia, gdybym wykonywał je w oddzielnych dniach. Oznaczałoby to jednak, że musiałbym zaglądać częściej na siłownię, czego nie chcę.

Innymi słowy, możliwe, że trening rozłożony na 3 dni poprawiłby moją siłę/moc/dynamikę o 10%, ale zajmowałby 300% tyle czasu. Jest to rozwiązanie na które nie będę się decydował.

W diecie nie ma żadnych węglowodanów- jak możesz mieć energię na koszykówkę?

Obecnie nie gram w koszykówkę, ponieważ wracam do formy po poważnej kontuzji kolana (zerwanie ACL). Przed kontuzją, potrafiłem wytrzymać na tej diecie 40 minut gry na poziomie ligi amatorskiej, kiedy akurat nie było rezerwowych. Zauważcie, że węglowodany są w bananach, mące kokosowej oraz dodatku do obiadu- ryż, kasza, etc. Nasze ciało czerpie również energię z tłuszczu- chociażby tego zawartego w jajkach. Jeśli w diecie brakuje Wam węglowodanów, polecam podjadanie daktyli- są jak zdrowe, tanie i naturalne słodycze.

Nie ma jednego przepisu na transformację, bo każdy jest inny

Każdy z nas jest inny, ale nie znaczy to, że trening, który działa na Ciebie, będzie zupełnie inny, niż ten który pomógł mi zmienić swoje ciało. Stosowane przeze mnie ćwiczenia są sprawdzone przez dekady i zostały uznane za najlepsze w budowaniu siły i masy mięśniowej. Jeśli wydaje Ci się, że osiągniesz lepsze rezultaty, ćwicząc na maszynach i izolując mięśnie, jesteś w błędzie. Istnieją pewne uniwersalne prawa hipertrofii mięśniowej, które działają na wszystkich, niezależnie od genotypu.

Czym jest białko wołowe/jajeczne oraz ile go używasz?

Jako osoba, która nie toleruje białka serwatkowego, ani kazeiny, byłem zmuszony znaleźć alternatywę do popularnych odżywek białkowych. Mój wybór padł na Egg White Powder, czyli sproszkowane białko jajeczne oraz CarniPro– sproszkowane białko wołowe. Są to suplementy, które doskonale zastępują wspomniane białka mleczne i są przyjazne dla osób, które unikają mleka i jego przetworów.

Do przygotowania mojego śniadaniowego placka oraz koktajli białkowych, używam jednej miarki dostarczanej przez producenta, a więc ok. 50-60g.

Twoje ciało jest na pokaz- nadaje się na Instagram, a nie do koszykówki

Zanim odniosłem kontuzję zerwania ACL, grałem aktywnie w dwóch ligach amatorskich w Trójmieście. Napiszę nieskromnie, że wyróżniała mnie właśnie moc i dynamika. Potrafiłem, na przykład, zrobić wsad bez rozbiegu przy wzroście 186 cm, czy pobiec z prędkością 35 km/h (dane z czujników Adidasa). Mój trening nie poprawia tylko walorów wizualnych, lecz jest również, a może przede wszystkim, efektywnym narzędziem budowania motoryki w koszykówce.

Co robisz na brzuch?

Nic. W moim planie nie ma żadnego ćwiczenia, które izoluje mięśnie proste lub skośne brzucha. Mięśnie te pracują podczas podciągania, przysiadów, martwych ciągów i innych ćwiczeń zawartych w planie. Moje mięśnie brzucha są wyraźnie widoczne przez to, że nie są przykryte warstwą tłuszczu. Chcesz osiągnąć ten sam efekt, skup się na diecie.

Czy robisz coś jeszcze oprócz siłowni?

Przed kontuzją grałem oczywiście w koszykówkę kilka razy w tygodniu, a w sezonie letnim sporo jeździłem rowerem. Teraz został rower, do którego ostatnio dorzuciłem bieganie oraz trening pompek z aplikacją Runtastic Push Ups

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to serdecznie zapraszam do ich zadawania, najlepiej w komentarzach do tego artykułu albo na Facebooku. Życzę wszystkim fantastycznych rezultatów treningowych i sukcesów na parkietach.

Ciało godne koszykarza

Gdyby ktoś mnie zapytał jaki jest ideał koszykarskiej sylwetki, odpowiedziałbym bez wahania, że to Russell Westbrook. Szerokie ramiona w połączeniu z wąską talią tworzą kształt odwróconego trójkąta. Wyraźna, lecz nie przesadna muskulatura oraz bardzo niski poziom tkanki tłuszczowej. Westbrook posiada ciało idealne do generowania mocy, niezbędnej przy błyskawicznych sprintach do kosza oraz potężnych wsadach, poddających w wątpliwość prawo grawitacji.

Nie trzeba wyglądać jak kulturysta, żeby być dobrym zawodnikiem. Znam koszykarzy, którzy nieźle sobie radzą z piwnym brzuszkiem i wątłymi ramionami dzięki doskonałej technice. Pomyśl jednak, jak dobrzy byliby, gdyby do swojego arsenału zagrań dodali piorunujący pierwszy krok, poprawili wyskok i zwiększyli siłę w podkoszowych przepychankach. Mogłoby się okazać, że są nie do zatrzymania.

Jeśli trochę się zapuściłeś i chciałbyś wrócić do dawnej formy (albo nigdy w niej nie byłeś) mam dla Ciebie prostą receptę na sylwetkę marzeń. Zauważ jednak, że proste nie znaczy łatwe. Plan, który pozwolił mi, z totalnego flaka, przeistoczyć się w Spartanina, opiera się na nieskomplikowanych zasadach. Ich przestrzeganie wymaga natomiast żelaznej siły woli i konsekwencji. Jeśli jesteś zdeterminowany i potrafisz poświęcić drobne przyjemności dla wielkiej nagrody na końcu, możesz wyglądać tak samo. Tak samo, czyli jak?

img_20131027_161917_916-collage

Powyższy kolaż przedstawia transformację mojej sylwetki- zdjęcie w prawym górnym rogu to początek drogi. Ważyłem wtedy jakieś 87 kg (przy wzroście 186 cm) a moja dieta polegała na tym, że jadłem co chciałem. Pizza, makarony, tosty z serem, hektolitry mleka, słodkie płatki śniadaniowe… Popełniłem pewnie wszystkie możliwe grzechy żywieniowe. Czułem się fatalnie i straciłem dawną dynamikę na boisku. Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nie uświadamiałem sobie, jaka jest tego przyczyna. Przecież zawsze mogłem jeść, co chciałem i nigdy nie tyłem…

Niestety metabolizm ma tendencję do zwalniania po przekroczeniu 30-ego roku życia. Wyglądało na to, że i mnie dopadła ta smutna prawidłowość. Nadszedł czas na zmiany. Zainteresowałem się dietetyką i zdrowym odżywianiem i postanowiłem zadbać o siebie. Swój nowy jadłospis oparłem na nieprzetworzonych produktach naturalnego pochodzenia- chudym mięsie, warzywach i owocach. Pozbyłem się całkowicie produktów zbożowych, mleka i nabiału, słodyczy, napojów gazowanych, alkoholu i niezdrowego, sztucznego żarcia.

Oto jak wyglądało (i wygląda) moje typowe menu:

Śniadanie

Placek z 4 jaj, 60g białka wołowego/jajecznego, 30g mąki kokosowej, 1 łyżki kakao (całość zmiksowana w blenderze i smażona na oleju kokosowym); 2 kiwi

2 Śniadanie

2 banany, sałatka z łososiem/kurczakiem

Obiad

Grillowany/smażony kurczak, chuda wołowina lub ryba, gotowane ziemniaki/kasza gryczana/ryż, surówka/sałatka

Podwieczorek

Koktail z mleka kokosowego, białka wołowego/jajecznego i kakao

Kolacja

Sałatka: sałata, awokado, oliwki, świeży ogórek, szprot/tuńczyk/makrela

Powyższy plan żywieniowy dostarcza ok. 3000 kalorii oraz białko niezbędne do budowania mięśni, nie zawierając jednocześnie praktycznie w ogóle cukrów prostych oraz niezdrowych tłuszczów trans.

Oczywiście plan transformacji nie byłby kompletny bez właściwego treningu mięśni. Zastosowałem zasadę Pareto i skupiłem się na 20% ćwiczeń, które są odpowiedzialne za 80%(a może nawet 100%) rezultatów. Trenuję na siłowni raz w tygodniu, a mój plan wygląda następująco:

  1. Wyciskanie sztangi na ławce prostej (4×8)
  2. Wyciskanie sztangi nad głowę (militarne) (4×8)
  3. Podciąganie na drążku podchwytem (4 serie)
  4. Przyciąganie wyciągu do klatki (4×8)
  5. Przysiad ze sztangą (4×8)
  6. Martwy ciąg na ugiętych nogach (4×8)

Jak zapewne zauważyłeś, trening jest oparty na ćwiczeniach wielostawowych z wykorzystaniem wolnych ciężarów. Ważne jest to. że obciążenie stanowi dla mnie poważne wyzwanie każdego tygodnia, tak aby stymulować mięśnie do rozwoju. Trening jest progresywny, a więc zakłada coraz większe obciążenie, z tygodnia na tydzień. Nigdy nie zmieniam ćwiczeń, dopóki mogę co tydzień dokładać ciężaru. Progres powinien być spokojny- 2,5 do 5 kg tygodniowo, w zależności od ćwiczenia.

Stosując prostą dietę i ćwicząc raz w tygodniu, obserwowałem jak moje ciało zmienia się praktycznie z tygodnia na tydzień, aż do osiągnięcia sylwetki w prawym dolnym rogu kolażu. Obecnie ważę 78 kg i mam ok. 6% tkanki tłuszczowej. Przy okazji, czuję się lekko, mam więcej energii i znowu mieszczę się w rozmiar 31.

Ostatnim elementem układanki jest adekwatny wypoczynek- pamiętaj żeby spać przynajmniej 7 godziny na dobę.

Reasumując, ten post zawiera gotową receptę na transformację, której dokonałem. Zrobisz z tą informacją co zechcesz. Tak jak wspominałem wcześniej, przepis jest prosty- ścisła dieta i ciężki trening raz w tygodniu, jednak wymaga dużej dyscypliny. Pytanie, jak bardzo Ci zależy?

Nowa szkoła rzutu

Niestety znowu zrobiłem sobie przerwę od pisania, ponieważ ostatnio skupiłem się na innym projekcie. Jeśli lubisz dobrze wyglądać i przemawia do Ciebie minimalistyczny styl, oparty na kilku podstawowych kolorach, to zapraszam na mojego nowego bloga.

A tymczasem, wracamy do rzeczy. Co byś pomyślał, gdybym Ci powiedział, że wszystko co wiesz o rzucie z wyskoku jest błędne? Jakbyś zareagował, gdyby okazało się, że żyjesz w koszykarskim matriksie, stworzonym przez trenerów, w którym błędne przekonania są przekazywane kolejnym pokoleniom młodych koszykarzy? Czy wybrałbyś niebieską pigułkę i zapomniał o tym odkryciu, czy może czerwoną, która oznacza znaczącą (możliwe, że całkowitą) zmianę mechaniki rzutu? Czy jesteś gotowy porzucić stare, złe nawyki i przyjąć nowy paradygmat w sztuce rzutu? Jeśli jesteś gotowy odwrócić swoje koszykarskie życie do góry nogami, zapraszam do lektury.

Matt Williamson, to amerykański trener koszykówki, który na pewnym etapie swojego życia doznał olśnienia i zrozumiał, że technika rzutowa, którą przekazujemy nastolatkom, nie ma sensu. Studiując biomechanikę najlepszych strzelców w NBA, takich jak Ray Allen, czy Steph Curry, Matt zrozumiał, że zasady takie jak ‘stopy równolegle’, ‘ugnij kolana’, ‘skacz prosto do góry’, mają zastosowanie tylko w teorii. W praktyce, technika rzutowa najlepszych zawodowców wygląda zupełnie inaczej.

Matt zrozumiał, że potrzebujemy nowego systemu, który w pozwoli przekazać młodym (lub starym) zawodnikom, optymalną technikę rzutu, zgodną z naturalnymi predyspozycjami ludzkiego ciała. W taki właśnie sposób narodziła się koncepcja Pro Shot Shooting System, jako nowoczesnej alternatywy do tradycyjnych metod szkoleniowych.

System Williamsona opiera się na akronimie FOREST, w celu łatwego zapamiętania poszczególnych elementów perfekcyjnego rzutu. Oto one:

“F” finger, czyli palec wskazujący

Idealne ułożenie dłoni rzucającej na piłce, sprawia, że palec wskazujący znajduje się dokładnie na jej środku. Podczas rzutu, Twój palec wskazujący powinien “wchodzić” do obręczy, tak jakbyś chciał za nią złapać. To właśnie ten palec ostatni traci kontakt z piłką i ma za zadanie zagwarantować prosty lot piłki.

“O” off hand, czyli ręka pomocnicza (nie rzucająca)

Palce ręki pomocniczej powinny w końcowej fazie rzutu dotknąć nadgarstka ręki rzucającej. Łokieć ręki pomocniczej powinien wskazywać na zewnątrz. Takie ułożenie rąk zapewni równowagę oraz naturalne ułożenie ciała w czasie rzutu.

“R” rhythm, czyli rytm

Właściwy rytm osiągamy za pomocą “dipu”, a więc sprowadzeniu piłki do poziomu uda, przed wyniesieniem jej w górę do rzutu. Jest to szczególnie ważne przy rzucie bezpośrednio z podania. Nie powinno się przy tym uginać zbyt mocno kolan, gdyż wpłynie to negatywnie na równowagę i prędkość rzutu. Dip powinien być bardzo szybki, a kolana ugięte pod kątem 30-40 stopni.

“E” eyes, czyli oczy

Zanim wypuścisz piłkę z rąk, Twoje oczy powinny być skoncentrowane na celu, a więc na obręczy. W momencie wypuszczenia piłki z rąk, powinieneś przez chwilę podążać za nią wzrokiem, żeby upewnić się, że zmierza prosto do celu.

“S” sweep and sway, czyli wyskok do przodu

Sway, to wyskok do przodu, przy jednoczesnym odchyleniu tułowia do tyłu. Wg. Hamiltona ten ruch jest zgodny z naszą biomechaniką i zapewnia siłę niezbędną przy rzucie z dystansu. Kiedy wyskakujesz do rzutu, nie powinieneś skakać prosto do góry i lądować w tym samym miejscu. Zamiast tego, masz skakać do przodu i lądować kilkadziesiąt centymetrów od miejsca z którego rozpocząłeś rzut.

“T” turn, czyli ustawienie nóg z jedną stopą z przodu

Stara zasada głosi, że Twoje stopy powinny być równoległe, a palce wskazywać prosto na kosz. Hamilton, radzi natomiast, że stopa po stronie ręki rzucającej ma być wysunięta do przodu, a palce obu stóp mają być lekko zwrócone w kierunku ręki pomocniczej. Jest to pozycja naturalna i optymalna dla biomechaniki rzutu.

Biorąc pod uwagę prezentowane przykłady gwiazd NBA oraz moje własne doświadczenia z Pro Shooting System, muszę z bólem przyznać, że przez całe życie rzucałem źle. Zanim jeszcze odniosłem kontuzję, doświadczyłem empirycznie, że metoda Hamiltona działa i pomaga poprawić skuteczność. Pamiętaj jednak, że może być trudno pozbyć się starych nawyków i wdrożenie FOREST’a może zająć trochę czasu. Myślę jednak, że zdecydowanie warto, a efekty powinieneś zobaczyć już po kilku treningach.

A jak wygląda Twoja forma rzutu? Czy kierujesz się jakimiś zasadami, czy po prostu rzucasz tak, jak Ci wygodnie? Zapraszam do podzielenia się Twoją opinią w komentarzach oraz na Facebooku.